Artykuły, felietony

20.12.2009

OPEROWANIE KONTRĄ RE-OPEN

 

W dawnym stylu gry licytacja w obronie stanowiła niemała loterię. Nieznane – przynajmniej olbrzymiej większości grających - tak powszechne dziś pojęcie bilansu stołu, powodowało różne nerwowe ruchy w licytacji obronnej, których alibi wyrażało się stwierdzeniem – jak teraz nie wejdę, to już nigdy nie wejdę. Bardzo niewielu znało i stosowało - związaną ze znajomością mechanizmu bilansu stołu - kontrę re-open.

Kiedy w latach 70-tych zaczęła upowszechniać się kontra negatywna, co zmusiło posiadaczy rąk, z którymi poprzednio kontrowano karnie do pasowania, obowiązek skarcenia przeciwnika przekazano drugiemu z partnerów. W tych pionierskich czasach stosowania kontr negatywnych, liczba nieporozumień i związanych z tym wygranych i skontrowanych kontraktów, wzrosła niepomiernie. Znamieniem dzisiejszych czasów jest odkarnienie kontr do granic epidemicznych wręcz. No cóż – w tłoku trudniej rozpoznać znajomego niż na pustej ulicy.

W ostatnim okresie wyłowiłem kilka rozdań, w których zastosowano z marnym skutkiem kontrę re-open i postaram się postawić własną diagnozę tych niepowodzeń.

 

1.      Mecz, obie po partii, licytowano:

W

N

E

S

     

Pas

1

Pas

1

2

Pas

Pas

Ktr(?)

Pas

Pas

pas

   

                       

Całe rozdanie:

Obie po, dealer S

 

W 9 7 4 3 2

 

9 6

 

8 5 3

 

A 6

A 10 8

K D 6

D 7 4

A K 10 5 3 2

A 10 9

7 6 4

D W 7 3

2

 

5

 

W 8

 

K D W 2

 

K 10 9 8 5 4

 

 

 

Wynik dla pary WE żałosny. Zamiast zalicytować i wygrać popartyjne 4 za 620, oddali znacznie słabszym przeciwnikom 180. Nie byłem przy dyskusji partnerów, więc nie wiem jak rozdzielili pomiędzy siebie winę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2.      Turniej par na maksy, licytacja:

W

N

E

S

   

Pas

Pas

1

1

Pas

Pas

Ktr(?)

Pas

Pas

pas

  

Całe rozdanie:

Obie po, dealer E

 

A W 9 8 7

 

9 7

 

A 10

 

A 10 9 6

3

K D 6 4 2

A K D 8 5 4

W 3

K 9 3

W 6 4 2

D W 2

5 4

 

10 5

 

10 6 3

 

D 8 7 5

 

K 8 7 3

 

 

I znowu WE musieli przełknąć gorzką pigułkę – przeciwnik wygrał skontrowany kontrakt za 160 i pełne zero dla WE, która to strona mogła wygrać komfortowo 9 lew w kiery i zmieścić się w granicach średniej. Parze WE w turnieju nie szło i być może reprezentant Polski zajmujący pozycję W świadomie szukał obrotu kontrując wywoławczo 1 . Jeśli jednak uczynił to w przekonaniu, że tak należy, to był w zdecydowanej mniejszości. Wszyscy pozostali wznawiali odzywką 2 i to kończyło licytację. Dodatkowym argumentem przeciwko kontrowaniu jest fakt, iż E był już po pasie i oczekiwanie u niego trapping pasa jest typowym myśleniem życzeniowym.

 

 

 

3.      Jak wznawiasz? (1)

Turniej par na maksy, obie po.

  Twoja ręka:             Licytacja:   

 

K D 8 3 2

 

A D 8 5

 

W

 

10 9 7

               

W

N

E

S

1

2

Pas

Pas

?

     

 

Przy stole posiadacze ręki W dokonali tylko dwóch wyborów – pas i kontra. Żaden nie próbował wznowić odzywką 2 . A do czego to prowadziło niech pokażą obie ręce W i E:

W ożywił kontrą, a S odniósł to w 2 . Trudno mu się zresztą dziwić. Kiery zniknęły. W kiery szło 9 lew (na podwójnym impasie kier, a w piki tylko 7.

                        Ręce WE:

Obie po, dealer W

K D 8 3 2

A 4

A D 8 5

W 9 3 2

W

7 6 3

10 9 7

W 8 4 3

 

 

 

4.      Jak wznawiasz? (2)

Posiadasz rękę:                               Licytacja:

 

A 10 8 4 3

 

-

 

A W 8 7 5

 

A 9 5

           

W

N

E

S

Pas

1

2

Pas

Pas

Ktr(?)

Pas

2

Pas

Pas

3

Ktr(?)

Pas

Pas

pas

 

                      

Wynik rozdania szokujący. E wygrał swoje, a na NS z ręki N szło 6 .

 

 

Całe rozdanie:

 

A 10 8 4 3

 

-

 

A W 8 7 5

 

A 9 5

W 2

K 7 6 5

D 6 2

A K 9 8 7 5

D 4

2

10 8 7 6 3 2

K 4

 

D 9

 

W 10 4 3

 

K 10 9 6 3

 

D 2

 

 Abstrahując od zasadności kontry S na finalne 3 , winą za ominięcie uzgodnienia koloru karowego należy obciążyć N. W turnieju na około 80 par do kontraktów karowych doszły dwie pary zapisując prawie maksa, choć jedna z nich zagrała tylko częściówkę. A druga końcówkę.

                        Czy dostrzegacie przyczyny niepowodzeń par WE w omawianych rozdaniach?

Otóż jest taki podział rąk (jeden z wielu) – na ręce ofensywne i defensywne, czyli dobre do gry własnej i dobre jak rozgrywa przeciwnik.

Przyjrzyjcie się ręce E w pierwszym i ręce W w drugim z omawianych rozdań. Z ręką na sercu i bez bicia - chcielibyście być rozgrywającymi, czy wistującymi z wymienionymi rękami? W obu przypadkach ręce są znacznie bardziej ofensywne (szczególnie ręka E w pierwszym – 6-kartowy longer zwieńczony wysokimi honorami i boczny kolor wprawdzie trzykartowy, ale też z dwoma wysokimi honorami) niż defensywne i ożywianie z nimi kontrą - co dopuszcza, że partner to ukarni - jest działaniem błędnym.

Nie wiem, czy w pierwszym rozdaniu para WE grała „kontrą-fit”. Wtedy bowiem W miał palcówkę licytacyjną w drugim okrążeniu – czy kontrą wskazać 3 karty w kierach, czy też oczekiwać na oczywiste ożywienie licytacji ze strony partnera, w tym w miarę często kontrą. Jeśli – dość słusznie – uznał, że ma rękę defensywną przeciwko kontraktowi 2 , to jego finalny pas był automatyczny i całą winą obciążyłbym gracza E.

W drugim rozdaniu E nie musiał być zachwycony kontrą-reopen partnera z powodu chudości pików, ale jaką miał alternatywę? Tak więc i w tym wypadku winą obciążam zawodnika wznawiającego kontrą.

Przypadek trzeci ma nieco inny motyw. Wznawianie kontrą przy takim układzie w kolorach młodszych jest wysoce nieestetyczne. Co miał zamiar licytować W po ewentualnych - a jakże częstych w takiej sytuacji - 2 partnera? Z innej strony aż trzy karty w kolorze przeciwnika niwelują do minimum prawdopodobieństwo posiadania opozycji w kolorze treflowym przez partnera. Stąd wznowienie – chociaż absolutnie nie obligatoryjne – może nastąpić poprzez zalicytowanie drugiego swojego koloru, a nie poprzez kontrę.

Końcowa konkluzja jest taka – nazbyt często zawodnicy polują na skarcenie przeciwnika kontrą, stosując zamiast zimnej kalkulacji myślenie życzeniowe, a to wszystko powoduje powstawanie pewnego automatyzmu.

Przed ładnych paru laty popełniłem artykuł „Kontra z renonsem” zainspirowany autentycznym rozdaniem z turnieju, w którym grałem i mniej więcej równolegle omawianym innym rozdaniem w Konkursie licytacyjnym Brydża. W tym ostatnim kategoryczny dogmat wygłosił nasz najstarszy stażem Arcymistrz Międzynarodowy – nigdy nie wznawiam kontrą z renonsem.

Przekorny jestem – żadna to tajemnica. Wprawdzie kudy mi do największych koryfeuszy naszego brydża, ale taki dogmatyzm nie zyskał mojej sympatii. Właśnie przyszło rozdanie na turnieju w Ciechanowie. Ręce WE wyglądały następująco:

NS po, dealer N                                                            Posiadaczom ręki W przyszło wznawiać licytację:

K 5

W 8 7 2

 

A K D 8 6

5

 

-

A 10 9 8 7 6 3

 

A K 9 7 5 4

6

 

 

W

N

E

S

 

1

Pas

Pas

?

     

 

Większość licytowała kolor przeciwnika 2 . U mnie było np. tak:

W

N

E

S

 

1

Pas

Pas

2

Pas

2

pas

3

Pas

3 BA

Pas

4

Pas

4

Pas

Pas

pas

   

 

N miał rękę w składzie 4-4-4-1 z singlem trefl. Żadna para WE nie wzięła zapisu na swoją stronę. Żadna z wyjątkiem jednej. Po turnieju przybiegł do mnie znajomy Warszawiak z „płaczem”:

 

- Wiesz, co mi zrobili jacyś dwaj prowincjusze, których na oczy nigdy nie widziałem?

- co takiego – wykazałem uprzejmą ciekawość?

- ożywili KONTRĄ!! Z RENONSEM!!!

 

Nie wiem na ile wyszkoleni byli przeciwnicy skopanego (w tym rozdaniu) Warszawiaka, ale ręka W jest ręka uniwersalną - zarówno do gry własnej - jak i do ewentualnej obrony kontraktu przeciwnika. Dlaczego praktycznie całość wznawiających bała się użycia kontry? Że nagle stanie się nieszczęście i partner spasuje ukarmiając? Tu słowo stało się ciałem i WE zapisali na swoją przedpartyjną burtę bodajże 800. Jak na czystą kolumnę po stronie WE całkiem nieźle.

Tak więc nie zapominajcie o klasyfikowaniu rąk na ofensywne i defensywne, a zapewne ułatwi to wam operowanie mechanizmami re-open.

Ryszard Kiełczewski

[email protected]

Felietony

Szkoła Brydża