To już 150. numer Świata Brydża

 

Mam przed sobą pierwszy numer Świata Brydża – ten z sierpnia 1990 r. Jakże skromnie wygląda na tle dzisiejszego. 40 stron mało czytelnego tekstu, format A5, kiepski papier. A dziś, aż przyjemnie wziąć do ręki nasze eleganckie czasopismo, o dwukrotnie większej objętości, pełne kolorowych zdjęć, na znakomitym papierze. Tak dobrze podany obiad smakuje lepiej! Ten skok jakościowy nastąpił w ciągu ostatniego roku, wielka to zasługa prezesa PZBS – Radosława Kiełbasińskiego i całego Zarządu PZBS. Naprawdę wiele zmieniło się na lepsze w naszym Związku pod nowymi rządami. A że Nowy Rok to czas podsumowań i życzeń, dziękujemy za to, co już, i życzymy Prezesowi i Zarządowi Głównemu PZBS, a tym samym sobie, kolejnych dobrych dni.

Świat Brydża

(…) Ten tytułowy brydżowy świat rozumiemy dwojako. Po pierwsze, jako świat asów i blotek, szlemików i “częściuchów”, szaleńczych kontraktów, natchnionych wistów i finezyjnych rozgrywek. Ale słowo świat oznacza w polszczyźnie również zagranicę. I właśnie otwarciu na nią Świat Brydża również ma służyć (…) Tak pisał do Czytelników 12 lat temu pierwszy naczelny ŚB – redaktor Marian Szulc.

Czy dzisiejszy Świat Brydża wypełnia to zadanie? Myślę, że tak. Coraz więcej w naszym piśmie relacji ze świata, coraz więcej w Polsce imprez międzynarodowych najwyższej rangi, coraz więcej stron internetowych poświęconych brydżowi, coraz więcej sylwetek znanych brydżystów, ale także znanych osobistości świata polityki, sztuki i sportu grających w brydża. Co miesiąc na Ich biurkach pojawia się Świat Brydża, na który z uznaniem spoglądają, a nawet czytają! To ma konkretne przełożenie na postrzeganie naszej dyscypliny sportu, na pozyskiwanie nowych sponsorów.

Świat stoi przed nami otworem, jest na wyciagnięcie ręki. To między innymi dlatego prezentujemy na naszych łamach światowe standardy licytacji. Powinniśmy przecież znać i rozumieć brydżowy język świata. Byśmy jadąc służbowo czy też zupełnie prywatnie w świat, zagrali w brydża z Johnem czy Pierrem. Bo brydża można i trzeba traktować jako miłą formę spędzenia czasu, pretekst do nawiązania kolejnej interesującej znajomości, jak wspaniały dodatek do naszego życia. Moją największą brydżową satysfakcją był list od uczestnika wczasów brydżowych (dla początkujących) ze Światem Brydża.

(…) Panie Władysławie, planowałem ze sobą skończyć… A jednak… Na wczasach poznałem wspaniałych, życzliwych sobie ludzi. Nie krzyczeli, nie wytykali mojej brydżowej głupoty. Jakież to były wspaniałe wczasy… Świat stał się znowu piękny… Poznałem dziewczynę, za miesiąc ślub (…).

 

Władysław Izdebski

 

spis treści