Fatima, a może Częstochowa?

Nie pisałem wieki całe, bo specjalnie nie było o czym. Smutno dookoła i tyle. Po zakończonych męczarniach w eliminacjach, część seniorów wynajętym autem udała się do, odległej o 130 km od Estoril, Fatimy.

Pomysł, jako taki, spodobał się npc open Wojtkowi Siwcowi, który ponoć rozważał wysłanie niektórych “openów” do Częstochowy.

Na pielgrzymkę.

Na piechotę.

Z Estoril.

Pomysł upadł, gdyż okazało się, że styczniowe zimy w Niemczech są bardzo srogie.

 

Systemy Czerwone a sprawa polska

Tuż przed rozpoczęciem rozgrywek Transnational, Komisja Systemowa WBF wydała komunikat, że wszyscy gracze, którzy zarejestrowali się do turnieju po 15 sierpnia, nie mogą używać tzw. Systemów Czerwonych.

Blady strach padł na zawodników polskich, którzy gremialnie zjechali brać srogi rewanż za baty w Bermuda Bowl.

- To skandal, zewsząd padały cierpkie słowa pod adresem organizatorów, żeby zabraniać naszego Wspólnego Języka. Toż to nasza narodowa duma i chwała.

Ostatecznie zobowiązano mnie jako sędziego nie tylko do wyjaśnienia sprawy, ale obronienia Wspólnego Języka sposobem kategorycznym, jak onegdaj broniono wzmiankowanej Częstochowy.

Poszedłem wprost do Sędziego Głównego czyli samego Maxa Bavina i wprost spytałem:

- Dlaczegoż to Polacy nie mogą grać Polish Clubem? Dyskryminacja, czy co?

- A dlaczegóż to tak twierdzisz?

Wyciągnąłem ów nieszczęsny komunikat.

- Tu stoi napisane, odrzekł z typowo angielską flegmą Max, że nie można grać Red Systems, jeśli nie zarejestrowano się przed 15 sierpnia, a ja jestem na 100% przekonany, że WSZYSCY Polacy dokonali rejestracji w lipcu, a może nawet jeszcze wcześniej.

Częstochowy nie trzeba było już bronić.

Co najwyżej do niej pielgrzymować. 

Sławomir Latała

Estoril, 31 października 2005