Centralny Obóz Brydżowy Polskiego Związku Brydża Sportowego

MAZURY 2001

KĄCIK ANEGDOT im. PAWŁA KALETY

 

W trakcie trwania Obozu, jak zwykle bywa w tak dużym zbiorowisku niestandardowych osobowości, zdarzyło się sporo zabawnych sytuacji. Jednak na pomysł, żeby je opublikować, pierwszy wpadł jeden z najmłodszych uczestników Obozu – Paweł Kaleta ze Śląska. Chwała mu za to !  

Do czego służy STOP ?

W czasie wieczornego turnieju, jeden z uczestników Obozu, użył starannie wyciągniętej karteczki z napisem STOP, żeby zatrzymać licytację i ... poszedł do ubikacji!

Paweł Kaleta ( 10 lat )

 

 
Polacy nie gęsi ...

W bufecie, który funkcjonował na terenie Ośrodka ( długi, “kowbojski” blat, wysokie stołki ), sporą popularnością wśród najmłodszych obozowiczów cieszyły się batoniki o nazwie “No name”. Jednak już po kilku dniach, panie obsługujące bufet nauczyły się również bezbłędnie reagować na składane młodzieńczym głosem z “dolnych rejonów blatu” zamówienie:

BEZ ATU proszę...
 

 

Obozowa Fabryka Broni

Przez dłuższy czas utrapieniem kadry były dochodzące z różnych stron wieści o krążącej po Obozie procy. Zbita lampa, ktoś trafiony szyszką itp... itd... Jednak nieco po połowie turnusu udało się procę wytropić i zarekwirować. Ale wieści nie ucichły. Dopiero w ostatnich dniach okazało się, że to kilka dziewcząt ( ! ) z ... pomińmy to milczeniem ... uruchomiła iście przemysłową produkcję. Wszystkie proce takie same, parametry identyczne co do joty, staranne wykonanie. Prawdziwa technologia XXI wieku. Być może w jakiejś mierze przyczynił się do uruchomienia fabryki fakt zagubienia przez jedną z instruktorek kilku sztuk bielizny, z której ... hmmm ... naciągi posłużyły do uruchomienia produkcj

 

Z krótkości

Nie tak łatwo, przy 120 osobach, poznać wszystkich, czegoś się o każdym dowiedzieć w przeciągu 12 dni. Byli tacy, którzy do samego końca Obozu zawierali nowe znajomości, wymieniali się informacjami. Jednak brydżowe wykłady teoretyczne, nawał turniejów i dyskusji poturniejowych też robiły swoje. Tak więc nawet się specjalnie nie zdziwił jeden z “zapoznawaczy”, gdy pod koniec Obozu, na proste pytanie:

"Czy masz rodzeństwo ?"

usłyszał równie prostą odpowiedź:

"Nie, jestem singletonem !"

 

Bonus

Jedną z bardziej widocznych postaci na Obozie był Przemek Mamrot, najmłodszy członek barwnej i nadnaturalnie dynamicznej “grupy łódzkiej”. Przemek uczestniczył we wszystkim, co się działo: wygrywał w piłkę nożną, był finalistą turnieju siatkówki, chodził na zajęcia grupy żółtej i czerwonej, grał we wszystkich turniejach, a nawet podejmował dyskusje z Piotrkiem i Pawłem Jassemami jednocześnie – a na to nikt przy zdrowych zmysłach, z kadrą włącznie, się nie odważał. Miał też Przemek całkowicie własne poglądy na teorię brydża, w związku z czym do annałów obozowych przejdzie “wist Mamrota” ( blotką z A D x przeciwko BA do koloru partnera ), czy też powiedzenie “zmamrotałem rozdanie”. Jednak to pod sztandarem Przemka wystąpiły w turnieju teamów systemem Pattona aż dwie drużyny: “Macho mamrotacho” oraz “Mamrotki”. Oczywiście, obie te drużyny składały się w przeważającej części z byłych partnerów Przemka. Sam “chorąży” zagrał w tymże turnieju we wrocławsko-śląskim teamie “Kozi + Bonus”, wyprzedzając “o kawał” adwersarzy i po raz kolejny udowadniając, czyje teorie lepiej się sprawdzają.

Z ostatniej chwili: również część kadry postanowiła zagrać kiedyś w teamie pod wezwaniem Przemka Mamrota!

 

Krzysio w krainie czarów

Na Obóz trafił Krzyś. Laureat konkursów matematycznych, niezły szachista, dobry komputerowiec. Nawet - po ubiegłorocznym obozie Janka Blajdy w Wiciach - zainteresowany brydżem. Jednak zdecydowanie odbierał na krańcowo różnych falach niż inni nadawali. Dlatego też ciągle zdarzały mu się przygody, jakie innym raczej by się nie przydarzyły.

Zajęcia na Obozie prowadzone były na trzech poziomach; w grupach, do których uczestnicy zapisywali się zależnie od umiejętności brydżowych. Krzyś – trzeba przyznać, że dość ambitnie – zapisał się do grupy żółtej, brydżowych średniaków. Chodził na zajęcia, pilnie notował, uczestniczył w turniejach. Zajęcia w grupach odbywały się zawsze w tych samych miejscach, z tymi samymi wykładowcami. Jednak część uczestników, zauważając u siebie znaczny przyrost ( częściej ) lub spadek ( rzadziej ) umiejętności, dość dowolnie przenosiła się do innej grupy. Dlatego nie zdziwił nikogo fakt, że Krzyś w połowie Obozu przeniósł się do grupy początkujących, choć tam akurat do prawdziwego brydża było jeszcze daleko. I nadal pilnie notuje. Gdy jednak na zadane po dwóch kolejnych dniach podchwytliwe pytanie:

  • A jednak wróciłeś do grupy zielonej ?

padła, poparta nieobecnym spojrzeniem, odpowiedź:

  • Jakiej grupy ? ...

wszystko stało się jasne. Nie trafił.

Krzyś, jako dobry komputerowiec, postanowił uczestniczyć w redagowaniu obozowej strony internetowej. W tym celu zostały mu wskazane osoby z redakcji i uzgodniony jego ewentualny zakres prac – głównie zresztą informatycznych. Jednak nikomu nie przyszło do głowy, żeby wskazać Krzysiowi salę komputerową. Dlatego redakcja do końca musiała sobie radzić bez pomocy Krzysia.

Ostatniego dnia, nieco wcześniej niż pozostali, wyjeżdżała duża grupa uczestników z zachodnich województw. Szamotuły, Nysa, Skwierzyna, Słupsk, Ostrów Wielkopolski – razem niemal 50 osób. Wykupione bilety, sprawdzone połączenia i przesiadki, wszystko dopięte co do minuty. Na przewiezienie na dworzec w Nidzicy (15 km) tak dużej grupy został, kilka dni wcześniej, zamówiony specjalny autokar. I nagle autokaru o uzgodnionej porze – nie ma ! Atmosfera zrobiła się nerwowa. Jednak kilka nieprzyjemnych rozmów telefonicznych wystarczyło: “ – autokar już po was wyjeżdża”. Czasu jednak zostało “na styk”.

Krzyś, który miał wyjechać dopiero za kilka godzin, podobnie jak spora grupa pozostających, poszedł odprowadzić nowych znajomych. Gdy jednak w końcu autokar się pojawił i usłyszał komendę: “-Macie minutę na wsiadanie, szybko, jeszcze szybciej ...” zareagował bezbłędnie, choć znowu odmiennie od pozostałych. Dlatego, gdy po kilkunastu minutach, w telefonie odezwał się głos jednej z wyjeżdżających instruktorek: “-Mamy tu na peronie jednego nadprogramowego ...” – nie trzeba było pytać, o kogo chodzi.

 

Z wtryskiem ?

Niemała część uczestników dopiero na Obozie zetknęła się po raz pierwszy z bidding-boxami. Szczególną, choć zrozumiałą ciekawość budziły oznaczenia literowe: “D”, “RD”, “TD”. Po jakimś czasie przyjęło się, że sędziego wzywa się karteczką z napisem “Turbo diesel” ( TD ). A co by było, gdyby komuś przyszło do głowy jeszcze szczegółowiej opisać wzywanego – np. Tournament Director ( iure ) – TDI ? Jak by to sobie młodzież tłumaczyła ? Sędzia z ...