III
Brydżowy Ogólnopolski Obóz Młodzieżowy
|
KOMANDO YOKO |
Antoni Zdzienicki, główny wykładowca na obozy przyjeżdża z psem. 3-letnia suka rasy rotweiler wabi się Yoko, uwielbia się bawić, jest pogodna i świetnie wychowana – prawdziwa dama. Poza tym kocha cały świat, ze szczególnym uwzględnieniem uczestników Obozu. W tym roku szczególnie przypadli sobie do gustu z grupą najmłodszych białostocczanek. Odtąd grupa snuła się razem: potężny czarny pies dźwigający w pysku dwumetrowy drąg grubości męskiego ramienia i cztery malutkie dziewczynki nawołujące: “Yoko, zrób to ... Yoko, zrób tamto...”. Suka, kiedy dziewczynki już ją kompletnie zamęczyły, kładła się w cieniu i udawała, że nie słyszy jakichkolwiek poleceń, a dziewczynki kucały dookoła i z zachwytem wpatrywały się w różne części psiego ciała. Któregoś ranka w klubo-kawiarni obradowało ścisłe kierownictwo Obozu: Lidka Wilczak, Zdzienicki, Aleksandrzak i Maliszewski. Ważne sprawy, poważne nastroje, jak zwykle za mało czasu. Na trawniku za oknem kręciła się stała grupka – ktoś coś rzucał, ktoś coś przynosił, ktoś kogoś drapał za uszami. Między szmer głosów obradujących wsączał się szczebiot dziecięcych głosików. Nagle głosy się zmieszały, podniosły – coś się wydarzyło. Obradujący zgodnie zastrzygli uszami. Chwilę potem przy oknie ( parter ) tłoczyły się cztery podekscytowane i rozemocjonowane dziewczynki i chórem relacjonowały: “- Panie Antoni !...panie Zdzienicki !... panie trenerze !... bo ona !... bo Yoko !... znalazła !... wygrzebała !...” Tu nagle zapadła cisza. Dziewczynki jednocześnie się zaczerwieniły, zgodnie spuściły oczka, aż w końcu w czyste, nadmorskie powietrze popłynęło, wymówione drżącym, dziewczęcym głosikiem STRRRRASZNE słowo: “gówno” ! |
z życia BOOMu |
Wspomnienia z poprzednich letnich obozów brydżowych PZBS: |