UCZMY SIĘ NA BŁĘDACH

Licytacja 16.

31.5.2007
 

8. GDZIE LEŻY BŁĄD?

W meczu w założeniach obie przed partią licytowano:

 

W

N

E

S

 

1

Pas

1

2

2

3 (1)

3

4

ktr

4

ktr

Pas

Pas

Pas

 

 

 

 

1) to jest licytacja w kolor przeciwnika z fitem kierowym

 

 

 

 

Odpowiedź

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odpowiedź:

 

W meczu w założeniach obie przed partią licytowano:

 

W

N

E

S

 

1

Pas

1

2

2

3 (1)

3

4

ktr

4

ktr

Pas

Pas

Pas

 

 

 

 

 

1) to jest licytacja w kolor przeciwnika z  fitem kierowym

 

 

 

Całe rozdanie:

 

 

 
 

A 10 4 2

 
 

2

 
 

A 10 8

 
 

K 10 9 4 3

 

-

K 9 8 7 6

 

A D W 9 5 3

K 10 8 4

 

9 6 3 2

W

 

A 7 5

D 6 2

 
 

D W 5 3

 
 

7 6

 
 

K D 7 5 4

 
 

W 8

 

 

 

 

 

Wynik - wygrany kontrakt z kontrą i nadróbką. Rzecz miała miejsce w meczu transmitowanym na BBO, więc wydawać się może, iż grający są dobrze wyszkoleni. Różnie z tym bywa - mówiąc eufemistycznie - i wszyscy kibicujący doskonale o tym wiedzą. Jeden z moich adwersarzy publicystycznych nazywa to wzrostem samooceny i chodzi mu o kibicujących.

 

 

W tym rozdaniu akcja strony NS, a dokładniej zawodnika S, daleka była od doskonałości. Jeżeli 3 było licytacją typu “kolor + fit”, a musiało być, to S chcąc podjąć skuteczną walkę wespół z partnerem, powinien zalicytować 3 , a nie jakieś nie najmądrzejsze - delikatnie mówiąc - 3 . Finalna kontra to typowe dla lat 60-tych rozumowanie - partner otworzył licytację, ja mam 9 punktów, na czym oni wygrają te swoje 4 kiery?

Rozdanie jest dynamiczne i sprzyjające popełnienie błędu, ale tu S wykazał się całkowicie drewnianymi uszami. Co działoby się dalej gdyby S zalicytował 3 można tylko domniemywać. Najprawdopodobniej jednak skończyłoby się na 4 z kontrą za 300, co w porównaniu z wynikiem z drugiego stołu (450 dla WE) przyniosłoby 4 impy zysku, zamiast 5 impów straty. A jeśliby przeciwnicy poszli dalej i zalicytowali 5 , co nie było łatwe, to spasowanie strony NS byłoby trudne, ale nie niemożliwe.

Z własnych obserwacji mogę pozwolić sobie na pewne uogólnienie związane z wydarzeniami w omawianym rozdaniu. Najpierw jeszcze małe wprowadzenie. W licytacji jednostronnej zalicytowanie bocznego koloru po uzgodnieniu wcześniej koloru starszego jest inwitem i zazwyczaj pyta partnera o uzupełnienie w tym kolorze. Czasem jest to wstęp do licytacji szlemowej. W licytacji dwustronnej przyjęcie takiego punktu widzenia jest - moim zdaniem - niezrozumieniem sztuki licytacji. Przecież takie wydarzenia jak opisane wyżej świadczą o rękach bardzo dynamicznych, gdzie TNT (łączna suma lew obu stron na ich optymalne kontrakty) często wynosi grubo ponad 20 i zalicytowanie bocznego koloru nie może już być traktowane jako inwit, lecz ma służyć podjęciu finalnej w miarę optymalnej decyzji - iść wyżej, czy tez nie. A kontra? Kontra powinna być oparta o takie walory, które pozwalają obalić kontrakt zalicytowany przez przeciwnika. W sytuacji wątpliwej pas jest wielkim słowem, szczególnie w meczu. Wspięcie się bowiem przeciwników na wysoki kontrakt świadczy iż oni nie poszli leżeć bez kilku, w związku z czym kontra oparta wyłącznie o bilans punktowy, czy też własne przeświadczenie, często kończy się tak jak w opisanym przypadku.

Ryszard Kiełczewski

[email protected]

 

 

 

 

Uczmy się na błędach
Szkoła