Artykuły, felietony

27.12.2008

Przeszczepy

           

W innym miejscu pisałem kiedyś o przeszczepach, czyli o przenoszeniu rozwiązań licytacyjnych (konwencji i gadżetów) z obszarów, w których rozwiązania te były jak najbardziej użyteczne i potrzebne, na obszary, gdzie pasowały one jak pięść do oka. Niektóre przenosiny mogły być dokonywane bez specjalnego uszczerbku np. transfery po otwarciu partnera 1 BA na obszar, gdzie sytuacja zmieniała się, kiedy 1 BA było kontrowane przez przeciwnika. Dawne naturalne, nieforsujące słabe zejścia mogły dalej funkcjonować po wprowadzeniu zasady, że nigdy nie gramy 1 BA z kontrą, więc pas odpowiadającego był forsujący do rekontry np.

 

W

N

E

S

1 BA

Ktr

Pas(1)

Pas

?

     

Otwierający musiał podtrzymać licytację rekontrą (lub odejściem we własny kolor 5/6 - kartowy, jeśli takowy posiadał).Większość przeszczepów jednak nie trzyma się kupy. Szczególnie kupy.Przed wielu laty przy okazji powstania systemu Precision Club wynaleziono gadżecik taki malutki:

 

W

N

E

S

1 /

Ktr

?

 

Odpowiadający na pozycji E miał dwa sposoby podniesienia koloru partnera: poprzez bezpośrednie 2 w kolor, lub poprzez 1 BA. Nietrudno zauważyć, że 2 w kolor lepiej blokuje przeciwników niż 1 BA. Tej pierwszej odzywce przypisano więc znaczenie słabego (0-7 PC) podniesienia, zaś tej drugiej przyporządkowano siłę bilansowego podniesienia (8-10PC). Przedziały te związane  były z obniżonym do 11 PC limitem otwarć 1 w kolor starszy. W innych systemach, które przejęły to proste i logiczne ustalenie, przedziały te lekko skorygowano do 0-6 PC i 7-9 PC.Niedługo potem - ku mojemu zdumieniu – ustalenie to przeniesiono do sytuacji, kiedy partner nie otwierał 1 w starszy, lecz wchodził po otwarciu przeciwnika. Różnica pomiędzy siłą otwarcia, a wejścia, to zazwyczaj różnica aż 4 PC. Bezkrytyczne przeniesienie więc tego mądrego gadżetu nie tam, gdzie trzeba, związane było z ciężkim naruszeniem bilansu i nie wiadomo czemu służyć miało. Zagranie końcówki po wejściu jest dużo rzadsze niż po otwarciu, ponadto stosowano to w sytuacjach, gdzie ta możliwość praktycznie nie istniała. Niech za przykład posłuży rozdanie grane przez bardzo dobrych zawodników (bardzo dobrzy zawodnicy też ulegają modzie, choćby polegała ona na noszeniu spodni na odwrót):

 

W

N

E

S

Pas

Pas

1

Ktr

1 BA(1)

3

Pas

3

Pas

3

Ktr

Rktr(2)

Pas

3 BA

Pas

4 (3)

Pas

6

Pas

Pas

pas

     

 

1)      7-9 PC z fitem

2)      As pik

3)      Inwit szlemikowy

 

 

 


 

 

7 6

 
 

6

 
 

A K W 10 6 4

 
 

9 7 6 4

 

10 9 5 4

K D W 8

 

10 8 5 4

W 9 2

 

D 8 5

7

 

K D

W 10 8 5 3

 
 

A 3 2

 
 

A K D 7 3

 
 

9 3 2

 
 

A 2

 
Po wiście w króla pik N nie miał trudności z lokalizacją pozostałych wartości i grając praktycznie w widno spokojnie zrealizował kontrakt. Przyjrzyjmy się tej sytuacji licytacyjnej i załóżmy, że licytacja pobiegła nieco inaczej:

W

N

E

S

Pas

Pas

1

Ktr

2

?

   

Czy teraz 3 brzmi tak dynamicznie jak zalicytowanie tego z przeskokiem? Czy po takiej licytacji znalezienie rozkładu kar byłoby łatwiejsze, czy trudniejsze dla N?Wprawdzie W licytował tu po otwarciu partnera, ale było to otwarcie trzecioręczne i należy wręcz potraktować je jak wejście, czyli podlimitowo. A co lepiej blokuje 1 BA, czy 2 w kolor starszy - to pytanie obraźliwe. Zastanówmy się jeszcze nad użytecznością tego ustalenia w licytacji dwustronnej np.

 

W

N

E

S

1

1

Ktr

?

 

Dwojakie sfitowanie ma sens wtedy, gdy istnieje szansa zagrania końcówki, a więc po otwarciu partnera, co też nie zdarza się zbyt często, jeśli odpowiadający ma siłę słabego podniesienia. Po otwarciu zaś przeciwnika i wejściu drugiego z przeciwników szansa, że mamy bilans na końcówkę jest bardzo maleńka. Zwłaszcza, kiedy wejście drugiego przeciwnika nie jest podniesieniem koloru partnera i obiecuje jakąś siłę (podniesienie koloru partnera może takiej siły nie obiecywać). Zatem ogłaszanie swojej siły będzie w większości przypadków służyło przeciwnikowi, a nie partnerowi, czego dobitnym przykładem było opisane wyżej rozdanie.Tymczasem niedawno kibicując na BBO byłem świadkiem takiego kolejnego przeszczepu:

 

W

N

E

S

1

Ktr

1

1 BA

Ktr(1)

Pas

Pas

Pas

 

1) kontra fit , nieobiecująca nadwyżek w sile otwarcia(??!)

 

 

 

Kontra oznaczała trzykartowy fit kierowy. Do czego to posłużyło parze? Ano do tego, żeby przeciwnik nadrobił dwa razy. Ale bez rekontry. Tym razem uchwała rady gminnej miała być ważniejsza od ustawy konstytucyjnej. Bowiem taka kontra za nic ma bilans, a tu słychać było, że przeciwnicy nie są słabsi, a układy są raczej dla nas nieprzychylne. Stąd pomysł kontry fit w takiej sekwencji licytacyjnej to miczurinizm (krzyżowanie jabłonki z psem).Podobnej kategorii błędem jest stosowanie kontry Bi w sytuacji młode przeciwko starym np.

 

W

N

E

S

1

Pas

1

Ktr(1)

 

1) kontra Bi obiecująca pozostałe kolory ( /)

 

 

 

Kontra w tej pozycji z ręką mniejszą niż układ 5-5 i co najmniej 3 „czuby”, to chęć niesienia pomocy przeciwnikowi, który w olbrzymiej większości przypadków utrzymuje się przy grze i wiedza o naszej dwukolorowej ręce bardzo mu się może przydać. Może trochę przesadziłem, ale różne dwukolorówki poczynając od Wilkosza, poprzez inne dwukolorowe wejścia obronne, są nadużywane przez niemałą część brydżystów. Wilkosz ponadto zalecał – jak mamy minimum siły, to niech cała będzie w longerach. Odstępowanie od tej zasady to igranie z ogniem i wysokie koszty finalne.                        Kolejny przeszczep jest przykładem przenoszenia ustaleń na wyższe piętra:

 

Mecz, obie przed partią

 

A K W 7

 

8 6

 

D 10 9 3

 

A W 4

Licytacja:

W

N

E

S

1 BA

2 (1)

2 BA(2)

3

?

     

1)      Monokolor

2)      Lebensohl

 

 

 

N zalicytował 4 trefl i w efekcie grano 5 trefl, partner miał::

 

8 2

 

5

 

K W 8 5 4 2

 

K D 8 5

Trefle się nie podzieliły i trzeba było polec, mimo iż przeciwnicy nie przebili kara. Abstrahując od oceny wartości ręki N – jego 4 jako licytacja do koloru partnera jest nadużyciem bilansu. Partner mógł mieć bezwartościową rękę będąc przed partią i wspinanie się na poziom 4-ch mogło sporo kosztować, jak też wepchnąć przeciwników w końcówkę (choć ten przypadek byłby rzadszy).Jeżeli już N chciał zawalczyć, to mógł zalicytować 3 BA, które na pewno nie byłoby do gry, a wskazywałoby rękę znakomicie pasującą do każdego znaczenia Lebensohla.                        

 

Kolejny przykład pomylenia otwarcia i wejścia wyglądał tak:                        

 

Turniej par, WE po, licytowano:

W

N

E

S

1 (?)

1

Pas

1 BA(??)

Pas

3 BA

Ktr

Pas

Pas

Pas

 

 
Wejście 1 BA jest kolejnym przeszczepem urągającym zasadzie bilansu.

 

 

WE po, dealer W

 
 

A D 10 4 3

 
 

A 10 6 4

 
 

D 8

 
 

D 3

 

K 9

W 7 6 5 2

 

W 8 7 3 2

K 9

 

A K 10

9 7 5

 

A W 2

9 5 4

 
 

8

 
 

D 5

 
 

W 6 4 3 2

 
 

K 10 8 7 6

 
Mimo pomocy przeciwników trzeba było polegnąć bez dwóch za pełne zero. Co ciekawsze S nie zdawał sobie sprawy ze zbrodni, którą popełnił.                                              

 

 Przeszczep do innej sytuacji taktycznej

Przed laty przyuczyłem jednego ze swoich 585 partnerów (ta liczba jest ruchoma, jak niektóre święta kościelne) do sytuacji, kiedy kontrujemy szlemika przeciwnika, wtedy  gdy mamy możliwość dalszej obrony. Przyczynkiem była licytacja w założeniach korzystnych dla nas:

W

N

E

S

 

1

2 BA(1)

Ktr

5

Pas

Pas

6

Pas

Pas

Pas

 
Partner miał asa trefl i upatrywał szansy obłożenie kontraktu przez przebitkę trefl u mnie (zalicytowałem 5 , więc mogę mieć krótkie trefle – tłumaczył). Całkiem rozsądnie, choć nie o to chodziło w tym rozdaniu. Nie miałem krótkości trefl, a wręcz przeciwnie miałem w treflach i karach czwarte króle, a zalicytowałem kara, by właśnie przeciwnik podejrzewał mnie o krótkie trefle. Uzgodniłem wtedy mechanizm obronny polegający na tym, że jeżeli szlemik jest zapowiadany przed ręką, która ma dwie lewy (+), to posiadacz tej ręki kontruje ostrzegając partnera by nie szedł wyżej. Natomiast kontra na wygasającej ręce oznacza dokładnie 1 lewę i zaprasza partnera do współpracy – masz potencjalna lewę, to pasuj, w innym wypadku broń. Parę dni później przyszło coś a propos:

 

W

N

E

S

     

1

Pas

3 (1)

4 BA

Pas

6

Pas

Pas

6

Ktr

Pas

7

Ktr

Pas

Pas

pas

 
Nasze ręce wyglądały tak:

9 7 6 2

D

 

8 7 5

A

 

A 4

K 10 7 5 3

 

D 10 9 5

A K W 8 7 2

 
                        

- dlaczego wynosisz moją kontrę – wykrztusiłem przez zaciśnięte zęby?

- no przecież mówiłeś, że kontra na bezpośredniej pozycji oznacza dwie lewy, myślałem że masz dwa asy…                                                           

 

Przeszczep wistowy Kilka lat temu pisałem również o spustoszeniach jakie zrobiła w obszarze wistów technika nazwana potwierdzeniem wistu. Pojawiła się ona jako pomoc w sytuacji następującej:

Wistowaliśmy z koloru Axxxx. W stole ukazywały się 2-3 blotki, partner dokładał waleta, a rozgrywający bił królem. Dochodziliśmy do ręki i mieliśmy dylemat – kto ma damę w kolorze wistu? Jeśli partner, to należało kontynuować kolor, jeśli przeciwnik, to kontynuacja dawała dodatkową lewę (czasami i kontrakt) przeciwnikowi. Problem ten rozwiązał anonimowy pan Smith z Anglii, a rozpropagowała go publikacją na konkurs IBPA pani Dorota Hayden. Tak też początkowo nazywał się ten sygnał w Polsce. Kreatorzy mody z miczurinowskim zacięciem przeszczepili to na wszystkie sytuacje wistowe i od tej pory na dalszy plan zejść musiały inne wistowe sygnały. I co gorsza zdrowy rozsądek. Przed laty opisałem paranoiczne wydarzenie, które powstało w wyniku zastosowania gadżetu „potwierdzenie wistu”. 

 

Wyglądało to tak:

W

N

E

S

Pas

1

1

Ktr

2

Pas

Pas

Ktr

Pas

3

Pas

3 BA

Pas

Pas

pas

 

 

 

9 8 3

 
 

A D 4

 
 

10 3

 
 

A D 10 4 3

 

W 10 4 2

K 7 5

 

10 8 7

6 5 3

 

A 4 2

D W 9 8 5

 

9 8 7

K 6 2

 
 

A D 6 3

 
 

K W 9 2

 
 

K 7 6

 
 

W 5

 
W zawistował 4-ką do 3, 8 i Króla. Rozgrywający zagrał waleta trefl, do którego dołożono 7, 3, 2. Kolejny trefl do damy i króla i E zagrał waleta karo. Co miał zrobić W? Przepuścił!. A potem był spór, w którym wzięło udział kilkunastu miejscowych „ekspertów”. Znalazłem się wśród nich i ja. Otóż E uważał, że on dobry kolor karowy pokazał dokładając 2-kę trefl w pierwszej lewie tego koloru. Ja ci też potwierdzałem wist karowy dokładając trefle od najmniejszej (panowie potwierdzali małą kartą) – odparował W. Najdziwniejsze było to, że W zbierający opinie ekspertów po wysłuchaniu mojego zdania („mogę być ekspertem brydżowym, ale nie medycznym”) z zadowoleniem obwieścił, ze dzięki mojemu zdaniu (uważałem zagranie E za objaw chorobowy) wyszedł na prowadzenie jednym głosem. To znaczy, że wśród pozostałych ekspertów połowa była takich, co skłonni byli przyznać rację graczowi E, a to należałoby uznać za oznaki pandemii wistowo-potwierdzającej. Drobnym detalem rozdania było też to, że E potwierdzając wist karowy 2-ką trefl, już wypuszczał kontrakt. Zablokowanie kar przyniosło zasłużoną dla NS nadróbkę i równie zasłużone dla WE jajo. Czy w tym rozdaniu potrzebne było potwierdzanie wistu???                        

 

Następny przypadek przeszczepu doświadczyłem na własnej skórze:                        

Turniej par, licytowano:

W

N

E

S

   

1

Pas

2

2

2 BA(?)

Pas

3 BA

Pas

Pas

Pas

Zawistowałem 3-ką. Na blotkę ze stołu partner dołożył 6-kę, a rozgrywający waleta. Kolejna lewa to 9-ka trefl z ręki rozgrywającego puszczona wkoło. Partner wziął tę lewę królem i wyszedł 3-ką karo. Ręce moje i dziadka:
   
   
   
   

K 7 4

 

6 2

 

W 7 2

 

A D W 10 3

 
 

8 3

 
 

A 10 8 3

 
 

A 10 9

 
 

7 6 5 2

 
                        Wyobraziłem sobie rękę partnera jako:
 

A x x x x

 

x x

 

K x x x

 

K x

…i po wzięciu asem kontynuowałem kara 10-ką. Dołożona przez partnera 4-ka i wzięcie lewy przez rozgrywającego damą, utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak było w istocie. Kiedy więc doszedłem asem kier do ręki, poszedłem w karo, a nie w pika, chociaż mogłem pójść i w to drugie. Rozdanie wyglądało tak:

Obie po, dealer E

 

A D 8 6 5

 

5 4

 

8 6 4 3

 

K 4

K 7 4

W 10 2

6 2

K D W 8 7

W 7 2

K D 5

A D W 10 3

9 8

 

8 3

 

A 10 8 3

 

A 10 9

 

7 6 5 2

 

 

Abstrahując od faktu, że miałem też udział w wypuszczeniu kontraktu, kiedy byłem ostatni raz na ręce, starałem się wyjaśnić partnerowi, że w środkowej fazie gry z koloru bezwartościowego wychodzi się relatywnie wysoką blotką, natomiast zagranie małej karty powinno świadczyć o posiadaniu figury przez wychodzącego. 

 

I tu zostałem po raz kolejny zastrzelony z podrzutu – zagranie małym karem miało stanowić potwierdzenie wistu w piki!!! Mam takie powiedzenie – jak ci zdarzyło się coś po raz pierwszy w życiu, to znaczy, że przyszłość jest jeszcze przed tobą. Chyba niektórzy chcą mi zapewnić nieśmiertelność, nie bacząc, że sami ryzykują poważnym skróceniem swojego życia…

Ryszard Kiełczewski

[email protected]

Felietony

Szkoła