Andrzeja Wilkosza Estoril po 35 latach |
Wielka historia polskiego brydża czyli nie kto inny tylko Andrzej Wilkosz przeżywał swoiste déjà vu, gdy autokar z polskimi reprezentacjami przemierzał drogę z lotniska w Lizbonie do pięknego kurortu Estoril. Wilkosz skończył w tym roku 70 lat i dokładnie będąc dwa razy młodszy w 1970 zdobywał w tym samym miejscu srebrny medal dla Polski uczestnicząc w Drużynowych Mistrzostwach Europy. Historia zatoczyła koło. Któż pamięta bohaterów z tamtych lat? Łukasz LEBIODA – Andrzej WILKOSZ, Spytałem Andrzeja, co najbardziej zapamiętał z tamtych mistrzostw. Nie uwierzysz, odrzekł, w jakich warunkach mieszkaliśmy. Otóż zarezerwowano nam pensjonat nie dość, że kilka przystanków pociągiem od miejsca rozgrywek, to jeszcze u zbiegu autostrady i linii kolejowej. Nie wiadomo co było gorsze – nieustanny hałas od autostrady, czy rzadsze, ale znacznie głośniejsze przetaczanie pociągów. Zapamiętałem jeszcze jedną znamienną rzecz – gdy wprowadzaliśmy się do tej “jaskini hałasu” powiedziałem, że siedem lat temu w Baden-Baden (pierwszy medal polskiej reprezentacji w 1963 roku – SL), poziom hałasu w miejscu zamieszkania był zbliżony. Wtedy był medal, więc będzie i teraz. Jak widzisz wszystko się sprawdziło. Mam nadzieję, że jeśli seniorzy nie wywalczą medalu, nie będzie to poczytane jako wina ZG, który zarezerwował hotelik cichy, schludny i przytulny i tylko 7 minut drogi na piechotę od miejsca rozgrywek. Sławomir Latała Estoril, 23 października 2005
|