OD KRZYSZTOFA JASSEMA
Cap Gemini Dzień po Dniu
(18 stycznia)
Dzisiaj (18.01) rozpoczyna się piętnasty turniej Cap Gemini, w którym startuje 16 zaproszonych par z czołówki światowej. Organizatorzy stosują następującą zasadę zapraszania par: pierwszych sześć par z poprzedniego roku zapraszanych jest automatycznie. Pozostała dziesiątka powoływana jest w ten sposób, aby zapewnić doplyw świeżej krwi. Dzięki tej polityce nie otrzymali zaproszenia w tym roku sami Meckstroth z Rodwelem, którzy w zeszlym roku zakończyli swój udział na miejscu dziewiątym. Nie cała szóstka z ubiegłych rozgrywek stawiła się w komplecie. Brakuje zdobywców drugiego miejsca, Amerykanów Levina i Weinsteina, a Gabriel Chagas (czwarte miejsce w zeszłym roku z Branco) przywiózł nowego partnera. Z wielkich nieobecnych należy wymienić Balickiego ze Żmudzińskim i reprezentacyjne pary włoskie, którzy mimo wysiłków organizatorów nie mogli wystąpić z powodu innych zobowiązań (związanych z turniejem w Australii).
A oto lista obecności i moje przewidywania:
Daniela Von Armin - Sabine Auken (Germany). Panie uważane są za najlepszą parę
kobiecą na świecie Mistrzynie Świata w 1995 roku. Zaproszenie jednej pary
kobiecej jest tradycją tego turnieju, choć nieczęsto udaje się paniom coś
zwojować. Mój typ w okolicach dziesiątki.
Wubbo de Boer - Bauke Muller (Holandia). Czołówka holenderska, byli Mistrzowie
Świata (choć nie pamiętam, w jakiej konkurencji). Poza szóstką.
Diego Brenner - Gabriel Chagas (Brazylia). Zamienił stryjek siekierkę na ...
nie wiadomo co. Parę Banco Chagas wszyscy znają wiele medali w najważniejszych
imprezach. Ale co potrafi młody (26 lat) Brenner nie wie nikt. Ale chyba Chagas
wie, co robi. Walka o premiowaną szóstkę.
Paul Chemla - Alain Levy (Francja). Zwycięzcy Olimpiady (1996) i Bermuda Bowl.
Ostatnio Francuzi bez formy (lata lecą). Miejsce 7- 10.
Zvi Engel - Guy van Middeln (Belgia). Reprezentują swój kraj od ponad
trzydziestu lat. W tym roku Belgowie osiągnęli ćwierćfinał Olimpiady i
chyba temu sukcesowi para ta zawdzięcza zaproszenie. Nie sądzę, aby zrobili
niespodziankę. Widzę ich miejsce w ogonie.
Tony Forrester (Anglia) - Geir Helgemo (Norwegia). Oczywiście para ta nie może
zdobyć żadnego tytułu mistrzowskiego, gdyż reprezetują różne kraje, ale w
Ameryce odnoszą olbrzymie sukcesy pomimo, że w dwuparowym teamie grają ze
sponsorką, panią Rita Shugart. Główni faworyci do zwycięstwa.
Steve Garner - Howard Weinstein. "I am another Weinstein"
przedstawia się Howard, nawiązując do drugiego miejsca zdobytego w zeszłym
roku przez rodaka o tym samym nazwisku. Będą walczyć o szóstkę. Benito
Garozzo - Antonio Sementa (Włochy). Garozzo zdobył 10 razy Bermuda Bowl, ale
to było lata temu. Zadziwił jednak wszystkich, gdy zaledwie kilka lat temu
pokonał wszystkich dzisiejszych mistrzów w turnieju rozgrywkowym na układane
karty. Sementa to bardzo młody gracz (w okolicach trzydziestki), ale już ze
sporymi sukcesami, z których największy to Indywidualne Mistrzostwo Świata.
Jednak to niezgrana para - druga dziesiątka.
Eric Greco - Geoff Hampson (USA). Młodzicy z USA w ostatnim roku zmierzyli się
z nami w decydującym meczu ostatniej rundy o trzecie miejsce. Wtedy my byliśmy
górą, a przeciwnicy spadli na miejsce piąte. Z szansami na poprawę w tym
roku!
Gunnar Hallberg (Szwecja) - Colin Simpson (Anglia). Najlepsza para reprezentacji
Anglii, która sensacyjnie dotarła do półfinalu Olimpiady. Moim zdaniem był
to typowy fuks. Druga dziesiątka.
Franky Karwur - Denny Sacul (Indonezja). Indonezyjczycy zawsze wysoko -
zawdzięczają to głównie bardzo naturalnemu podejściu do gry - a szczególnie
wysoko zakończyli rozgrywki przedolimpijskie w Lozannie w tym roku (pierwsze
miejsce). Mimo ze debiutują w Cap Gemini, powinni, jak zwykle, przyjść
wysoko.
Pablo Lambardi - Carlos Lucena (Argentyna). "Uciągnęli" swoją
reprezentację do ćwierćfinału Olimpiady. W zeszłym roku w Cap Gemimi
miejsce szóste. Zgrana para - mogą to osiągnięcie powtórzyć.
Enri Leufkens - Berry Westra (Holandia). Po latach przerwy znowu wracają do
poważnego brydża. Obawiam się, że na swoich śmieciach mogą pokusić się o
niespodziankę- nawet pierwsza trójkę.
Anton Maas - Vincent Ramondt (Holandia). Reprezentacyjna para Holandii. Maas to
niesympatyczny gość uwielbia szukać sprawiedliwości u sędziów i w
komisjach odwoławczych. Życzę im wszystkiego najgorszego - poza dziesiątką.
Zia Mahmood - Andrew Robson. Ubiegłoroczni zwycięzcy. Zia wygrał tu po raz piąty.
No i znowu jest głównym faworytem. Będą walczyć o zwycięstwo z Forresterem
Helgemo.
Krzyszztof Jassem - Piotr Tuszynski (Polska). W zeszłym roku poszło nam
świetnie - zajęliśmy trzecie miejsce. Jednak wydaje się, że po Olimpiadzie
gdzieś zagubiliśmy formę. Będę bardzo zadowolony z miejsca z premiowanej
(finansowo i zaproszeniem na przyszły rok) szóstce.
Wczoraj 17.01 mieliśmy przedsmak emocji turniej amatorzy -
profesjonaliści. Był to turniej indywidualny, gdzie pary składały się
zawsze z jednego "zawodowca" (zaproszonego na turniej Cap Gemini) i
jednego amatora z reguły kogoś powiązanego z organizacją lub sponsorami
zawodów.
Prowadzone były oddzielne klasyfikacje w obu kategoriach. Wyniki podawane były
na bieżąco. Po ośmiu trzyrozdaniowych rundach wyniki pokazano po raz
ostatni potem je utajniono do końca gry. Był to dla mnie bardzo przyjemny
moment, bo znajdowałem się na pierwszej pozycji. Kolejne dwie rundy przyszedłem
w okolicach średniej i zapewne w tym momencie czołówka się zagęściła. W
pierwszym rozdaniu ostatniej rundy grałem trzy bez atu i po chyba nieco
przypadkowej, ale znakomitej obronie amatorskiej przeciwniczki wziąłem
zaledwie swoje. Wydawało się, że na innych stołach zawodowcy będą brali
dziesięć lew. Jednak nie było tak źle otrzymałem niespodziewanie aż 60% z
rozdania (pewnie zawdzięczam to problemom w innych par w dwustronnej
licytacji). W drugim rozdaniu na wysokości zadania stanął mój partner. Po
licytacji:
W N E S - pas 1 pas 2 pas 3 pas 6 pas pas pas
wistował z następującego układu kart: 1085 D865 975 D93. Mój kochany partner odważnie wymaszerował w trefla. Oto pełen rozkład.
x x
x x
A 10 7
K W 10 8 x xA D
A W 9 x x
K x x x
x xN
W E
S
K W 9 x x x
K 10
D W x
A 410 8 5
D 8 6 5
9 7 5
D 9 3
Rozgrywająca zabiła asem ściągnęła atuty i pokazała
karty, stwierdzając, że oddaje asa karo. Mój partner grzecznie poprosił o
dokładne pokazanie kart i gdzieś miedzy pikami wypatrzył u rozgrywającej czwórkę
trefl. Bez jednej i 92% dla nas.
Oto rozkład ostatniego rozdania:
A 10 x
9 8 x x x x
x x
x xD 8 7 5
x
K D W x x
W x xN
W E
S
4
A D 10
9 8 x x
K 10 x x xK W 9 x x
K W x
A 10
A D x
Przy podanym układzie kart należy założyć, ze zajmowałem pozycję S. Oto licytacja (obie przed partia):
W N E S pas pas pas 1 2 pas 3 ktr pas 3 4 ktr pas pas pas
Po rozdaniu mój znakomity partner przepraszał, że nie
zalicytował 4, które w podanym rozkładzie
wychodziły. Jednak po celnym wiście w trefla wzięliśmy dwa trefle i przebitkę
w tym kolorze oraz dwa asy. Za 300 otrzymaliśmy 66% maksa.
Okazało się, że dzięki tym udanym rozdaniom mój partner awansował na
miejsce trzecie w klasyfikacji amatorów, a mnie udało się utrzymać
prowadzenie w naszej kategorii.
Po turnieju zewsząd zbierałem ...kondolencje. "Chyba już wyczerpałeś
swój zapas szczęścia" - skomentował Geoff Hampson. "Wiesz,
co zawsze spotyka zwycięzców tego przed-turnieju w Cap Gemini?" - zapytal
grzecznie Chagas. I nie czekając na odpowiedź dodał: "Wyrazy wspolczucia."
Faktycznie zapasy farta zostały poważnie nadszarpnięte. O przypadkowości
wyników tego turnieju może bowiem świadczyć fakt, że ostatnie miejsce wsród
profi zajął niejaki Mahmood Zia. Pewnie sobie rezerwuje fart.