OLIMPIADA BRYDŻOWA

OD KRZYSZTOFA JASSEMA
Maastricht Dzień po Dniu
(po Olimpiadzie)

Jak już wszyscy zapewne wiedzą, mecz finałowy zakończył się naszą porażką.
Ostatnia część tego meczu będzie zapewne jeszcze długo komentowana, bowiem dramatyzm w końcówce osiągnął zenitu. Pierwszy akt rozgrywki finałowej odbył się w kuluarach. Pomimo namów naszych kapitanów Żmudziński odmówił zdecydowanie gry w ostatniej części. Był tak zdenerwowany przedostatnią częścią tego meczu (w której prócz wielu udanych rozdań Balicki Żmudziński mieli dwie "katastrofy"), że uważał, że nie jest w stanie się opanować.  W tej sytuacji do gry zmuszeni byli usiąść Kwiecień z Pszczołą. Para ta spisywała się świetnie w poprzednich meczach fazy play off, ale w finale wyraźnie im gra nie wychodziła. Kwiecień - Pszczoła poszli do pokoju zamkniętego, a za nimi podążyli Lauria - Versace (poprzednie trzy zestawy Laria Versace grali na nas bez zmian w pokoju otwartym, ale kiedy przedostatnia szesnastka wyraźnie im nie wyszła, po prostu uciekli). My graliśmy w pokoju otwartym na Duboina z Bocchim. Do odrobienia było 19 punktów.
W pierwszych trzech rozdaniach nic się specjalnie nie dzieje. Odrabiamy jednak 3 impy na nadróbkach. Pierwszy większy obrót notujemy w rozdaniu czwartym:

Obie po partii:

  KD53
  K8432
  D532
  -
  98
  975
  64
  AW7654

N

W               E

S

  W72
  W106
  KW107
  D98
  A1064
  AD
  A98
  K1032
W N E S
Duboin Tuszyński Bocchi Jassem
pas pas pas 1BA
pas 2 pas 2
pas 4 pas 4
pas 4 pas 5
pas 6 pas pas
pas pas pas

Nie można powiedzieć, żebyśmy wykazali nadmierną ostrożność w licytacji, ale przecież trzeba było odrabiać. Tuszyński zapytał o starsze czwórki (2), a potem wskazał krótkość trefl poprzez 4 (zważywszy, że był po pasie, najprawdopodobniej musiał to być renons). Pokazałem asa karo (4), a potem jeszcze asa kier (5). W międzyczasie Tuszyński odlicytował swojego króla kier (4) a na zakończenie licytacji podjął ostatecznie decyzję o szlemiku (prawdę mówiąc sam chciałem wrzucić szlemika mimo posiadania "palącego się" króla trefl, ale postanowiłem podzielić się z partnerem odpowiedzialnością za ewentualne niepowodzenie  - stąd te wymyślne odzywki).
Duboin zawistował bezmyślnie w asa trefl, co stworzyło mi szansę wygrania tego mocno optymistycznego kontraktu. Zagrałem króla pik, pika do asa (trudno, przy czwartym walecie u E nie miałem szans wygrać), ściągnąłem topy kierowe z ręki i wszedłem damą pik do stołu. Teraz zagrałem króla kier. Gdy kiery się podzieliły po trzy, mogłem pokazać karty (5 pików z przebitką, 5 kierów, król trefl i as karo). Gdyby kiery się nie podzieliły, wyrobiłbym je przebitką i próbował dojść damą karo do stołu.
Zyskaliśmy 13 impów i przewaga Włochów zmalała do trzech punktów. W kolejnym rozdaniu dostałem kartę:

  A65
  AW54
  A108
  A43

Bocchi po mojej prawej otworzył licytację odzywką 1. Będąc po partii wszedłem 1BA. Wszyscy się zgodzili z tą odzywką. A oto co wyłożył "przemiły" partner:

  973
  10763
  964
  1087

W pokoju zamkniętym grano dokładnie ten sam kontrakt i rozgrywający wpadł bez czterech (tak, tak, wziął tylko trzy lewy). Kibice ostrzyli sobie zęby na osiągnięcie remisu po tym rozdaniu. Wystarczyło bowiem, abym wziął swoje cztery asy. Wpadłbym wtedy bez trzech i byłby remis. Ja jednak chciałem utargować coś więcej.
Po wiście w piątkę karo - z prawej dama - zabrałem lewę asem i zagrałem as kier i kiera. Bocchi wziął królem, ciągnął króla karo i wyszedł w króla trefl. Przepuściłem, a sprytny przeciwnik otworzył teraz piki. Zabiłem szybko asem i oddałem kiera. Więcej lew już nie wziąłem, bo przeciwnicy zgarnęli swoje cztery lewy karowe, dwie kierowe, treflową i trzy pikowe.
Również bez czterech - arcymistrzowski remis!
Co licytujesz z kartą: A42 D6 AD7532 93 po licytacji (my przed, oni po):

W N E S
1 2 ktr 4
pas pas 4 pas
pas ?

Tuszyński spasował. I bardzo dobrze. Co prawda obrona była opłacalna (500), ale 4 nie wychodziło. Remis w rozdaniu.
A co licytujesz z kartami: 1096 A8 K653 8743 w założeniach popartyjnych:

W N E S
pas
pas 3 ktr pas
?

W rozgrywanym równolegle finale turnieju mikstów obie panie zalicytowały 4. A u nas obaj panowie (Kwiecień i Duboin) zalicytowali 4. Well done, guys.
Partner posiada: A4 1052, W4 AKW106. 130 na obu stołach.

Załóżmy, że nazywasz się Ferraro i w dotychczasowej licytacji sprzedałeś siłę 20 - 22 punkty. Partner jest po pasie, a mimo to inwituje szlemika bezatutowego. Masz kartę: AKD AK3 AW107 832.
Jeśli decyzja już jest podjęta, to podaję kartę partnera: 952 D8 D92 KDW94. Trefle dzielą się 4 - 1 za stołem, impas karo nie wychodzi. Duboin spasował! Kolejny remis w rozdaniu, Włosi wciąż prowadzą trzema impami. W rozdaniu dziesiątym tej części Włosi dochodzą do szlemika pikowego z kartami: 

  AD9853
  9875
  -
  K76

N

W               E

S

  KW
  KD63
  AKD4
  DW2

Karta wielka, ale nieskładna. Tuszyński ściąga dwa asy, a ponieważ nasi zatrzymują się w końcówce, zyskujemy 13 punktów i po raz pierwszy w meczu obejmujemy prowadzenie i to dziesięcioma punktami. Sygnał do odwrotu daję ja osobiście. Z kartą D 96 AD7 DW98532 otwieram w założeniach przedpartyjnych 3. Wiem, że mam za silną kartę na takie otwarcie, ale poprzednio trzykrotnie (dwa razy w meczu z Islandią i raz z Włochami) takie wzmocnione otwarcie blokiem kolorem młodszym dało nam pokaźne zyski. Teraz przyszła pora na "wyrównanie fartu". Tuszyński z kartą: W1085 D1083 W3 AK4 pozwala przeciwnikom grać 3. Duboin przegrywa bez dwóch, ale nam wychodzi 3BA. 7 oczek straty.
Rozdania 12. i 13. z tej części "wstrząsnęły" polską drużyną.

NS po partii.

  K
  AD86543
  1083
  43
  W8765
  8
  D975
  AD10

N

W               E

S

  3
  KW7
  W642
  K7652
  AD10942
  102
  AK
  W98

Jak widać kontrakt 4 na linii NS obkłada tylko wist w trefla. My licytowaliśmy tak:

W N E S
Tuszyński Jassem
pas 2 pas 2
pas 3 pas 4
pas pas pas

2 - słabe dwa na kierach, 2 było naturalne, a 3 - pomysłowe. Tuszyński nie chciał licytować 3, bo uważał, że miał na to za słabą kartę, z kolei nie licytował 4, aby nie grać tego kontraktu do renonsu w stole. Tak, czy owak po prostu "wysterowaliśmy" Bocchiemu wist w trefla. Bez jednej. A na drugim stole:

W N E S
Kwiecień Pszczoła
pas 2 pas 4
ktr pas pas pas

Trudno teraz rozważać zasadność kontry Kwietnia. Tym niemniej Pszczoła zarzeka się, że bez kontry zawistowałby w trefla, natomiast po kontrze zawistował do pików partnera. Trochę to chyba naciągane, no i zakończyło się bardzo kiepsko. W sumie 790 + 100 dla przeciwnika i strata 13 punktów.
Przeciwnicy prowadzą znowu 10 punktami. Jakby mało było nieszczęść, przychodzi rozdanie trzynaste:

Obie po partii.

  K943
  A852
  W4
  984
  W1085
  6
  KD753
  D106

N

W               E

S

  AD62
  K94
  109862
  K
  7
  DW1073
  A
  AW7532

 

W N E S
Kwiecień  Pszczoła
pas 1 2BA
3 4 ktr pas
pas pas

 2BA oznaczało dwukolorówkę treflowo - kierową, 3 Kwietnia to jaki inteligentny kolor przeciwnika. Pszczoła zawistował w króla trefl, as, Kwiecień dołożył szóstkę, a Lauria ósemkę (sprytnie, bo gdyby dołożył czwórkę, to Pszczoła wiedziałby, że partner na pewno nie pokazuje dojścia kolorem pikowym). Następnie po dojściu królem kier, Pszczoła zdecydował się na wyjcie spod asa pik, aby otrzymać od partnera przebitkę treflową. Jak widać przebitka nie była wcale potrzebna, bo Kwiecień miał w treflach dwie naturalne lewy, natomiast króla pik miał rozgrywający i as pik już nie wziął. Swoje i kolejne 790. Ale to nie koniec dramatu w tym rozdaniu.:

W N E S
Duboin Tuszyński Bocchi Jassem
pas 1 2BA
ktr 3  3BA 4
pas pas ktr pas
pas pas

Bocchi zawistował w karo. Tuszyński zaimpasował kiera. Bochii powtórzył karo. Tuszyński sprytnie wyrzucił ze stołu pika. Duboin wziął lewę i zagrał w ...karo - pod podwójny renons. Teraz wystarczyło wyrzucić z ręki trefla, przebić w stole a potem oddać jednego trefla. Zmęczony Tuszyński jednak coś pokręcił w rozumowaniu i bojąc się wyimaginowanego skrótu przebił w ręku. - 200 i 14 oczek straty. Przeciwnicy obejmują prowadzenie 24 punktów i to już koniec meczu. Dwa następne rozdania są płaskie (choć tracimy impa lub dwa).
W ostatnim rozdaniu, nie znając wyniku (a mając nadzieję, że wynik oscyluje wokół zera), emocjonuję się następującym problemem licytacyjnym:
AKDW74 4 1064 W62

Partner otwiera 1, odpowiadam 1, partner 2. Co teraz?
W pamięci staje mi obraz sprzed pół roku, kiedy moja konserwatywna odzywka 2 (alternatywą było 3) kosztowała nas awans do półfinału Mistrzostw Świata Bermuda Bowl.
Postanawiam być jednak w zgodzie ze swoimi osobistymi przekonaniami i znowu "daję mocno do tyłu": 2. Kontrakt się ustaje. Partner wykłada: 6 AK10873 K873 73. Przeciwnicy kontrakt wypuszczają (tak, tak, mogłem oddać dwa trefle, trzy kara i lewę na promocji atutowej) i zapisuję smakowite 110. Rzeczywiście na drugim stole przeciwnicy grają coś (chyba 4) bez dwóch. Myślę sobie, że może właśnie teraz odbiłem sobie Bermudy, ale za chwilę na ziemię sprowadza mnie wybuch radości Włochów, gdy nasi przeciwnicy opuszczają pokój gry.
Nie udało się. Dwie pary włoskie (Ferraro, de Falco nie grali w finale ani rozdania) pokonały trzy polskie. Szkoda. Gdyby nasze pary zagrały tak, jak w poprzednich meczach fazy play off, chyba Włosi nie daliby rady.

Spróbuję podsumować nasz występ. Sądzę, że srebrny medal jest sporym sukcesem. Dotychczas tylko raz na światowej imprezie mistrzowskiej polska drużyna zdobyła złoty medal. Było to również na Olimpiadzie Brydżowej, 16 lat temu. W ostatnich imprezach mistrzowskich szło Polakom średnio (6-e miejsce na ME, i 5-e na MŚ - Bermuda Bowl). Jest więc postęp, choć przyznajmy, że spodziewany, gdyż w stosunku do ostatnich występów naszą reprezentację wzmocnili Balicki - Żmudziński.
Jak grały poszczególne pary? Wszyscy mieli swoje "pięć minut". Balicki - Żmudziński byli nie do zastąpienia w fazie eliminacyjnej, Kwiecień - Pszczoła grali świetnie w meczach play off za wyjątkiem finału, my złapaliśmy formę w meczu półfinałowym i finałowym. To jest idealna sytuacja, gdy drużyna tak się uzupełnia. Dlaczego więc nie wygraliśmy finału? Między innymi dlatego, że zabrakło uzupełnienia w decydujących momentach. Podam dla kontrastu, że na przykład w meczu 1/4 finału przeciwko Islandczykom gra się nie kleiła naszej parze. Pomimo, że wychodziła na nas kolej w ostatniej części tego meczu (przed nią prowadziliśmy 33-ma punktami) zaproponowałem, byśmy tej części nie grali. I słusznie. Nasi partnerzy z teamu po prostu roznieśli przeciwników. Jak już wspomniałem, w meczu finałowym natomiast gra wyraźnie nie wychodziła Kwietniowi - Pszczole. Szkoda więc, że Balicki - Żmudziński mimo całego zdenerwowania nie zdecydowali się na wzięcie odpowiedzialności w swoje ręce. Chyba wtedy byłaby szansa.

Olimpiada do góry strony